| | Autor | Wiadomość |
---|
Niclas von Heerwagen
{ boss }
BIRTHDAY : 06/11/1989 ORIGIN : Hilden, Niemcy Age (2016) : 34 Liczba postów : 78
| Temat: Wedding Party Sob Gru 14, 2013 2:33 am | |
| - E, gamonie i cwele! Ruszcie się, bo nie dojedziemy na czas! - krzyknął, wrzucając do samochodu swoją torbę z rzeczami przydatnymi na wieczór i jutrzejszy poranek. Spojrzał na zegarek w telefonie i westchnął głośno. - Uważajcie na siebie. A szczególnie na Johnny'ego, on jest... no wiesz. - powiedziała Mar, podchodząc do narzeczonego i przytulając się do niego. - Nie ma sprawy, z nami się nie zgubi. Jimmy się nim zajmie. Bardziej natomiast martwię się o Richard'a i jego pociąg do nadmiernych imprez. - odparł i pocałował szatynkę w policzek. - Eh, w sumie racja. - przyznała i spojrzała w kierunku wejścia, czy przypadkiem pozostali nie idą. - I uważajcie na samochód, ojciec go kupił niedawno i pewnie nie chciałby, abyście wrócili w skasowanym. - dodała chwytając blondyna za dłonie. Z okazji ich ślubu, cała rodzina zarówno Marianny jak i Niclasa przeniosła się do Los Angeles, aby móc ze wszystkim pomóc. Natomiast Arkadiy postanowił nawet kupić w tym mieście samochód, bo stwierdził, że jest tańszy niż w Berlinie. - Nie ma sprawy, zabezpieczymy go nawet przed piaskiem. - To chciałam usłyszeć. I mój ojciec pewnie też. - Przynajmniej nie powyrywa mi nóg z tyłka zbyt szybko. Dziewczyna zaśmiała się i pocałowała go na chwilę. - Co ty, on uważa, że jesteś idealny dla mnie. A teraz jedźcie się bawić, tylko wróć na czas. - Obiecuję. - dokończył i puścił dłonie dziewczyny, a gdy ta była w połowie drogi do budynku, odwróciła się na chwilę i zatrzymała. - Ich liebe dich! - krzyknęła jeszcze, pomachała mu i odwróciła się aby wrócić do środka, jednak wpadła wtedy na Richard'a. - E, e, e! Zaręczona jesteś, przestań na mnie lecieć! Dziewczyna zaśmiała się i rozczochrała nażelowaną fryzurę Kruspe. - Jestem, pantoflu. Kurs na Las Vegas, panie kapitanie! - chłopak niezbyt delikatnie wrzucił swoją torbę i wskoczył do pojazdu po drzwiach, zamiast kulturalnie je otworzyć i wleźć. - Ej, to skóra! Uważaj trochę! - Spierze się, damy radę. Nie marudź. - burknął i wyciągnął się tak, aby zatrąbić dwa razy kierownicą. - Kurwa, jak zaraz tu nie przyjdziecie to jedziemy bez was! Dziwki nie będą czekać! - wrzasnął czarnowłosy i opadł z powrotem na siedzenie, klepiąc głośno dłonią w zewnętrzną stronę drzwi. - Włącz klimę, bo wódka się nagrzeje. - Wziąłeś wódkę?! - Nie tylko, jeszcze mam whisky, piwo, szampana... - Mein Gott... - I dwanaście paczek fajek. Starczy? - Na pewno. - burknął jeszcze, przypiął się pasami i zaczął zniecierpliwiony uderzać palcami o kierownicę. |
| | | James Sullivan
BIRTHDAY : 09/02/1987 ORIGIN : Huntington Beach (California) Age (2016) : 37 Liczba postów : 26
| Temat: Re: Wedding Party Sob Gru 14, 2013 2:35 am | |
| Dosłownie niewiele czasu minęło, a zarówno Jimmy, jak i Johnny wybyli razem z Kariną z budynku. Oczywiście Sullivan i Seward nieśli ze sobą swoje manatki, a Kari postanowiła z uprzejmości ich odprowadzić, aż do samochodu. Gdy już tam dotarli, Jim wziął od kurdupla bagaż i wrzucił razem ze swoim do samochodu. - Bawcie się dobrze. Tylko tyle mi pozostaje życzyć. - Sullivanka uśmiechnęła się lekko i splotła ręce za plecami. - Dzięki. Nie zdziwię się, jak połowę naszej imprezy będę czuwał nad... Chciał już powiedzieć "Johnny'm", a w tym momencie z budynku przysprintowali Brian i Arin. Zaczęli ganiać po dworzu biednego Sewarda kompletnie bez powodu. - I see. Ja muszę jeszcze pogadać z Brenn'em o sukni. Hejtuję zbyt dziewczęce ubrania, ale raz na jakiś czas się poświęcę. - Oznajmiła jeszcze i podrapała lekko tył głowy, zerkając na ganiających się "braci". Oczywiście Arin się gdzieś wyjebał, tylko Haner został nieugięty. A przynajmniej do czasu aż mu Sullivanka nogi nie podstawiła. - Na pewno będziesz wyglądać... słodko / uroczo / ślicznie. Wybierz coś z tego. - Jim zażartował, po czym gwizdnął tylko, by przywołać do siebie Johnny'ego, by już się powoli pakował do wozu. - A tam... W każdym razie skrócona litania: Pamiętaj - Nie przeginaj, bo powyrywam ci nogi z czterech liter, ewentualnie jaja. - ostrzegła go, wręcz nieco się przybliżając. - Kochana jesteś. Zapamiętam. - zaśmiał się i najpierw poczochrał włosy Kari, a następnie przytulił. Tymczasem Johnny niezbyt delikatnie wlazł do samochodu. Jak to zwykle. Oczywiście Jimmy to słyszał, więc po Sullivanowym tuleniu od razu spojrzał znaczącym wzrokiem na Sewarda. - Dobra, dłużej nie zatrzymuję. See you soon! - powiedziała jeszcze z podniesionym tonem, i po drodze zbierając z betonu Synystera i Muffina wróciła do budynku. A więc James wsiadł do pojazdu jako ostatni - Delikatniej, niż zrobił to m.in. jego kumpel z zespołu. - Chyba wszystko mamy. Jak tak, to możemy ruszać. - Jonathan stwierdził z zacieszem, przy okazji przeciągając się. |
| | | Niclas von Heerwagen
{ boss }
BIRTHDAY : 06/11/1989 ORIGIN : Hilden, Niemcy Age (2016) : 34 Liczba postów : 78
| Temat: Re: Wedding Party Sob Gru 14, 2013 2:35 am | |
| - Hej, Niclas! Zapomniałeś tego. Tak zwana "paczka od Mar". - nagle do samochodu podszedł Simon, wręczając Sedlaczkowi jakąś torbę. - Oh, dzięki stary. Prawdopodobnie mamy tu kurwa prowiant jakbyśmy jechali co najmniej do Peru. - odparł, od razu wyjaśniając pasażerom co tam mogą znaleźć. - A właśnie, Simon. Co masz zrobić z Mar to zrób dzisiaj, od pojutrza ona jest moja. - zażartował, gdyż wbrew pozorom doskonale wiedział, że ani Kvamm jako najlepszy przyjaciel by mu tego nie zrobił, ani Marianna wbrew temu co mówi i jej mentalnym ślinotokom też nie jest taka skora do tego. - Ok. Szampan już się chłodzi, świeczki płoną, Jerry i Kamil skubią płatki róż, a Anthony napełnia wannę. - powiedział Kvamm, udając rozmarzenie. - Simon, OH U. - Sedlaczek podsumował to tylko tym krótkim zdaniem i zaśmiał się cicho, kręcąc lekko głową. Kiedy Duńczyk wrócił do budynku, blondyn założył przeciwsłoneczne okulary na nos, ogarnął lusterka, upewnił się że jest przypięty i jeszcze skontrolował szybko stan paliwa oraz innych ważnych rzeczy w desce rozdzielczej. Odblokował ręczny i westchnął głośno. - Cóż, panowie... zaczynamy imprezę! - powiedział głośno, uruchamiając silnik. Gdy tylko ryknął, Richard od razu zaklaskał w dłonie z radochy. Pojazd wytoczył się z podwórka i ruszyli prosto w kierunku autostrady wiodącej do Las Vegas. - Jak chcecie, to częstujcie się. Nie powinno niczego zabraknąć. - nie zdejmując wzroku z drogi, prawą ręką wyjął sobie batona Kit Kat i podał torbę siedzącemu obok Jimmy'emu.
Samochód jechał szybko, płynnie, cicho, chwilę później już byli na upragnionej drodze szybkiego ruchu, na której oczywiście ruch też był niemały, ale szybki. - Ej, Kruspe! Prawy wolny? - Wolny jak moja babcia! Niclas nie sprawdzał, czy mówi prawdę i chwilę później tego pożałował, gdyż dosłownie centymetrów brakowało, aby wbił się w TIRa. Richard od razu ryknął głośnym śmiechem, natomiast blondynowi prawie okulary spadły z twarzy. - Kurwa mać, posrało cię do końca, czy jak?! - spytał na chwilę się odwracając do czarnowłosego. Wrócił spojrzeniem na drogę, uspokajając szybkie bicie serca zrobił "szczodoszcz". - Jesteś nienormalny. - stwierdził w końcu i zaśmiał się głośno. - Chłopie, to twój wieczór kawalerski. Wyluzuj! - odparł Rammstein'owiec i podniósł ręce do góry robiąc głośne "Uuu-huuuu!". - Jimmy, Johnny, wszystko dobrze? - spytał na chwilę spoglądając w tylne lusterko, aby spojrzeć na kurdupla, gdyż koło Jimmy'ego przynajmniej nie siedział Kruspe. |
| | | Sponsored content
| Temat: Re: Wedding Party | |
| |
| | | |
| Permissions in this forum: | Nie możesz odpowiadać w tematach
| |
| |
| |